Klipsch RP-8000F MKII to kolumna, która wielokrotnie bierze udział w rozmaitych porównaniach. Nie ma co się dziwić. Jest w miarę przystępna cenowo i wpisuje się w gusta muzyczne wielu miłośników audio nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Tym razem jednak zostaje rzucona na głęboką wodę i nie będzie miała łatwego życia bo przypadło jej porówanie z samą RF-7 III. Można by powiedzieć, że zestawienie mało sprawiedliwe biorąc pod uwagę cenę, ale właśnie o to chodzi. Chcemy zobaczyć czy warto dokładać 3 razy więcej ciężko zarobionych pieniędzy i jeśli się na to zdecydujemy to co otrzymamy w zamian. Zaczynamy.
Tradycyjnie w pierwszej kolejności przyjrzymy się atrybutom zewnętrznym oraz budowie. Podobnie jak było podczas porównania z Oberon 9 patrząc na obie kolumny RP-8000F II przy RF-7 III wypada jak młodsza siostrzyczka. Zdecydowanie mniejsza w każda stronę za wyjątkiem głębokości bo ta jest niemal identyczna. Jest także sporo lżejsza bo aż 15 kg na sztuce co stanowi poważną różnicę dla pleców. Nie ma się co dziwic patrząc jakie potwory basowe siedzą wewnątrz eReFek. Te ostatnie, jak przystało na najwyższy model serii z dumą produkowane są w USA i w przeciwieńswie do serii RP obudowa pokryta jest okleiną z naturalnego forniru w trzech wybarwieniach i trzeba przyznać, że widać różnicę w jakości już na pierwszy rzut oka. Całość w siódemkach stanęła na solidnym ciężkim cokole nadającym pochylenia bryle podobnie jak w modelu RP tyle, że tam tę rolę przejęły aluminiowe nóżki. Po ostatniej aktualizacji wersji Reference premier do MKII oba modele są przedstawicielami podobnej konstrukcji dwudrożnej opartej na podwójnych tubach bas refleks i podwójnych komorach dla głośników nisko-średniotonowych. Krótko mówiąć seria RP dogoniła serię RF jednak ta druga robi wszytsko to samo tylko lepiej. Chciało by się powiedzieć, że seria RF to teraz taka RP-8000 podrasowana tam gdzie to możliwe i na tyle ile to możliwe. Amerykanie ulepszyli swoją najpopularniejszą serię i otrzymaliśmy produkt eksluzywny jednak nie bijący na tyle po kieszeni żeby nie można go było masowo sprzedawać.
Widać to doskonale na przykładzie zastosowanych przetworników. Głośniki nisko-średniotoniowe podobnej budowy jednak RF-7 III otrzymała pięć centrymetrów dodatkowej średnicy i co oczywiste większe magnesy oraz odlewane aluminiowe kosze. Tubowe wysokotówki w obu przypadkach wykonane z tytanu, ale siódemki znowu górują rozmiarem tweeterów co tworzy kolosalna róznicę w odsłuchu o czym później. Jedyna rzecz jaka mnie zawiodła w delikatnej mierze to jakość terminali głośnikowych. W tak drogich kolumnach nie jest zachwycająca i ustępuje nawet tym z niższej serii.Słabo.
Najważniejszą sprawą jest jednak pytanie: Panie jak to gra? Po odsłuchaniu RP-8000F II, które słyną z bardzo solidnej podstawy basowej wydawać by się mogło, że po przepięciu kolumn, RF-7 III buchną basem w nasze twarze i zastrzęsą pomieszczeniem, w którym się znajdują. Jednak nie do końca tak się dzieje. Mimo, że niskie tony potrafią zejść jeszcze niżej od serii Reference Premier co potwierdzają także parametry podawane przez Amerykanów , to są znacznie kulturalniejsze. Tu nie chodzi o to, że najniższego zakresu jest więcej on jest po prostu zdecydowanie lepszej jakości. Jest głębszy.Bardziej zróżnicowany. Gęściejszy. Chwilami wręcz namacalny. Momentami czuć go w mostku nawet podczas cichego odsłuchu. Różnica jest naprawdę pokaźna, ale ostrzegam, że może nie zadowolić osób szukając wrażeń wstrząsów sonicznych w pierwszych sekundach po przepięciu kolumn. Dla mnie to jest zupełnie inny level dźwięku. Pomimo tego, że bardzo lubię model RP-8000F II to muszę choć nie chcę ,się nad nim nieco poznęcać w tym porównaniu. Grając przy eReFach wypadają zdecydowanie gorzej w każdym aspekcie. Wysokie tony zdecydowanie mniej żywe żeby nie powiedzieć nieco przytłumione w stosunku do większej siostry. Mam wrażenie, że cokolwiek nie napiszę to wyjdzie na to, że RP to słaba kolumna. Zdecydowanie nie. Nie to jest moją intencją. Chodzi bardziej o to, że RF jest tak dobra i to przez duże D. Prezentuje ona bardzo otwarty dźwięk. Nieporównywalną przestrzeń. Większą i głębszą scenę. Myślałeś, że piętą achillesową Klipscha jest wokal? Proszę posłuchaj RF-7. To niespotykane żeby głos ludzki osiągnał taki poziom z konstrukcji dwudrożnej. Masa życia drzemie w tej kolumnie jednak trzeba pamiętać, że mimo potężnej skuteczności lepiej zasilić je jakościowym wzmacniaczem, który jest jednak sercem każdego systemu. Nie zgadzam się także z ogólnie przyjęta opinią, że te potwory na dwudziestopięciocentymetrowych basach grają tyko w pokojach 25m plus. U mnie na codzień grają w dwudziestu dwóch metrach i jest wyśmienicie.
Drugim najważniejszym pytaniem tego tekstu jest to czy warto dołożyć te tysiące złotych do wyższej półki? Odpowiedź brzmi oczywiście, że tak. Jeśli dysponujesz taką kwotą kupuj śmiało. Czy wtedy twój system będzie 3 razy lepszy niż w przypadku oparcia go na parze Klipsch RP-8000F II? Nie sądze. Nie tak to działa. Z resztą jak to wogóle ocenić. Cały dźwięk skoczy jakiś poziom wyżej, ale o ile procent to trudno określić. Cała nasza branża oparta jest na subiektywnych odczuciach więc co dla jednego warte będzie zmiany dla drugiego już mniej. Z całą pewnością twierdzę jednak, że RF-7 III to lepsza kolumna. O ile lepsza to sam sobie musisz odpowiedzieć oraz na to czy na pewno, aż tyle chcesz wydać czy wystarczy Ci poziom RP-8000F II, która swoją drogą jest rewelacyjną propozycją w swojej klasie cenowej. Zapraszam do Bydgoszczy aby porównać na żywo.